środa, 8 maja 2013

4. Jakim prawem mnie dotknąłeś?!






Momentalnie odwrócił głowę w stronę baru, wstał szybko, a jeszcze szybciej pokonał odległość od stolika do baru. Stanęłam tuż za nim i uważnie się im przyglądałam.
-Co Ty robisz do cholery?!
-Niee Twóóój zaaaaasrany inteeeres! – mruknął wypijając kieliszek wódki.
-Jak to nie?! Nie pozwolę Ci robić z siebie kretyna!
-I taaak już niim jeeeestem! – krzyknął odwracając się w jego stronę.
-No ale o co Ci teraz chodzi?
-Onaa mnie nie kooocha! – potrząsnął go za ramiona. – Rooozumieeesz?!
-Andrzej, do cholery!
-Tomek, zamknij się! Czeekałem tyle lat, aby ją zooobaczyć, a ona ma.. – zaciął się, gdy tylko mnie zobaczył za Tomkiem.
-Chodź do domu, Andrzej.
-Zadzwonię po taksówkę i poszukam Wiktorii. – kiwnęłam tylko głową, a Tomek od razu zniknął gdzieś w tłumie.
-Chodźmy.
-Nie idę nigdzieee.
-Andrzej, proszę chodź. – chwyciłam go za rękę, a on tym razem nie opierał się i wstał z wysokiego krzesła.
-Gdzie idzieeeemy? – wymamrotał.
-Do domu.
Nim się obejrzałam obok Andrzeja znalazł się Tomek, który pomógł mi go nieść, że tak powiem. W drodze do wyjścia powiedział mi, że Wiktoria wróci sama, a taksówka będzie na parkingu przed klubem. Po wyjściu od razu przeszliśmy na parking, gdzie zapakowaliśmy Andrzeja do samochodu i razem z nim odjechaliśmy. Po piętnastominutowej podróży kierowca zatrzymał się na jednym z osiedli domków jednorodzinnych. Po uregulowaniu zapłaty, wysiedliśmy, a miły pan kierowca odjechał. Tomek otworzył drzwi i wprowadził Wronę do dom, po czym położył go w jego, jak mniemam, sypialni. Rozejrzałam się po mieszkaniu i stanęłam przy salonowym oknie wpatrując się w ogród.
-Zasnął. – poczułam dłoń Jonsona na swoim ramieniu. – Idziemy?
-Wiesz co, idź sam. – odwróciłam się w jego stronę i delikatnie się uśmiechnęłam. – Zostanę, aby nie wpadło mu nic głupiego do głowy.
-Jesteś pewna? – zapytał, kiedy stał przy drzwiach.
-Tak. – odparłam kiwając twierdząco głową, aby utwierdzić go w tym przekonaniu.
-Zamknij dokładnie drzwi. – pocałował mnie w policzek. – Dobranoc.
-Dobranoc. – przytuliłam go, a kiedy wyszedł dokładnie zamknęłam drzwi.
Zdjęłam buty i kurtkę i przeszłam do sypialni środkowego. Uśmiechnęłam się sama do siebie, podeszłam bliżej łóżka, okryłam jego ciało kołdrą, pocałowałam go w czoło i wyszłam. Usadowiłam się na skórzanej kanapie i włączyłam telewizor. 


***
Obudziłem się z okropnym bólem głowy we własnym łóżku. Kompletnie nie wiedziałem, co się wczoraj wydarzyło. Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. Moje oczy jeszcze nie za dobrze ukazywały otaczające mnie rzeczy i pomieszczenia wydawały się jakieś rozmazane. Wypiłem niemal całą butelkę wody i dopiero wtedy zauważyłem, że w salonie jest włączony telewizor. Zgarnąłem ze stolika pilota i wyłączyłem go. Odwróciłem się i od razu ją zobaczyłem. Spała. Wyglądała jak mała dziewczynka, zupełnie jak te kilka lat temu. Okryłem jej ciało kocem i poszedłem do łazienki. Szybki, zimny prysznic doprowadził mnie do stanu żywotności.  Od razu na suche ciało nałożyłem T-shirt i jeansy. W kuchni zrobiłem śniadanie i ze smakiem je zjadłem. Natalia nadal spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego pokoju, gdzie położyłem ją na łóżku i okryłem kołdrą. Sam usiadłem na krześle i uważnie się jej przyglądałem. Kiedy tylko się przebudziła od razu na moją twarz wkradł się uśmiech, ale jej mina nie wróżyła nic dobrego.
-Jakim prawem mnie dotknąłeś?! – krzyknęła wyraźnie zdenerwowana.
-Nie krzycz, uspokój się. – podniosłem się.
-Nie mów mi co mam robić, nie masz prawa, rozumiesz?! – ponownie krzyknęła, wyminęła mnie i ruszyła w stronędrzwi.
-Natala.. chwyciłem jej dłoń.
-Wal się! – wyrwała swoją dłoń z mojego uścisku i wybiegła z mojego domu.
Krzyczałem starając się ją zatrzymać, ale na marne. Uciekła. Znów uciekła i zostawiła mnie samego. 
 
10 kwietnia 2012 r.
Znów udało mi się go unikać. Znów większość czasu spędzałam w swoich czterech ścianach. Znów starałam się zapomnieć o jego istnieniu, choć wiedziałam, że nie będzie to łatwe. Czułam, że robię źle, ale nie chciałam, aby zadawał zbędne pytania. Chciałam, aby ułożył sobie życie bez udziału mojej osoby w nim. Po prostu chciałam jego szczęścia, a co najważniejsze chciałam żyć tak jak to było te kilka lat temu. Zarówno chciałam zacząć od nowa, ale chciałam też aby nadal był moim przyjacielem. Bo przecież przyjaźń przetrwa wszystko, przecież jest silniejsza od miłości. Bynajmniej chciałam, aby tak było.
Tego dnia obudził mnie dźwięk telefonu, który poinformował mnie o otrzymanej wiadomości. Odnalazłam dłonią aparat telefoniczny, spojrzałam na zegarek – wskazywał godzinę dziesiątą z minutami. Kiedy byłam już świadoma godziny, odczytałam SMSa. Makowski chce Cię widzieć. Nie martw się, nie spotkamy się. A. Głośno westchnęłam i zwlekłam się z łóżka. Zastanawiałam się jedynie od kogo wziął mój numer, ale wtedy zrozumiałam, że zapewne od Wiktorii albo Tomka. Wygrzebałam z szafy jakieś ubrania, ale takie, aby nie rzucać się w oczy. W łazience wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i splotłam włosy w kłosa na bok. Zabrałam torbę i dokładnie zamykając mieszkanie wyszłam z bloku. Do Łuczniczki dotarłam kilka minut przed godziną jedenastą. Przywitałam się krótkim „dzień dobry” ze spotkanymi siatkarzami i udałam się na salę.
-Dzień dobry. – przywitałam się, aby nie wyjść na jakąś wścibską, a poza tym nie chciałam się przysłuchiwać rozmowie trenera z zawodnikiem.
-O, dzień dobry Natalio. – trener również odpowiedział zwrotem grzecznościowym i udał się do wyjścia. – Proszę chwilkę poczekać, muszę tylko po coś wyjść. – ulotnił się, a ja zostałam sama z Andrzejem.
-Nie będę przeszkadzać. – powiedział, zanim udało mi się wydobyć chociażby jedno słowo.
-Andrzej, poczekaj. – chwyciłam go za  dłoń, a on od razu się zatrzymał.
-Natalia, co się z nami stało? – odwrócił się i mocniej ścisnął moją dłoń.
-Nie wiem. – wzruszyłam bezradnie ramionami, usiadłam na jednym z plastikowych krzesełek, a on usiadł obok mnie. – Miało być mimo wszystko i na zawsze, pamiętasz? – spojrzałam na jego nadgarstek i przejechałam palcem wskazującym po bransoletce. – Właśnie tę naszą przyjaźń miała ona symbolizować.
-Wiem, ale wszystko się spieprzyło. – zacisnął dłonie w pięści.
-Wszystko się spieprzyło przeze mnie, nie ma sensu mówić, że tak nie jest, bo każdy to wie. – westchnęłam i spuściłam głowę w dół.
-Nie, to wszystko zaczęło się zdecydowanie wcześnie. To wszystko zaczęło się, kiedy Cię pokochałem.
-Ale i tak wszystko to moja wina, bo to ja wyjechałam.
-Miałaś swoje powody, nie mam Ci tego za złe, naprawdę. – delikatnie się uśmiechnął.
-Więc o co chodzi? – uniosłam głowę ku górze i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Po prostu moje uczucie do Ciebie wróciło. – ułożył dłoń na moim policzku, przejechał kciukiem po moich wargach i delikatnie swoimi warami dotknął moich ust.




__________________________________________________
Z góry przepraszam za długość, następnym razem postaram się dodać coś dłuższego. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. ;)

Pozdrawiam, inaccessiblegirl!



6 komentarzy:

  1. A ja dalej zachodzę w głowę co to za mroczna tajemnica ,której Natalia nie może nikomu wyjawić :D mam nadzieję ,że się niedługo wreszcie dowiem! :P a akcja na końcu to po prostu awwwwwww Andrzej dawaj przekonuj ją do siebie! :P
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczymy, wybaczymy, ale kolejny ma być dłuższy! :D
    Mnie też ciekawi ta tajemnica Natalii i mam nadzieję, że już nas dłużej nie będziesz trzymać w niewiedzy.
    To takie urocze jak Andrzej okrywał ją kocem, i jak się jej przyglądał, kurcze tworzyliby fajną parę, niech on nie przestaje i niech o nią walczy! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do długości następnego to zobaczę ile czasu będę miała żeby spokojnie usiąść przy komputerze brata. ;D.
      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
  3. wybaczamy :)) rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń