czwartek, 16 maja 2013
6. W dupie to mam!
Dźwięk, który docierał do moich uszu wcale nie był miły. Mimowolnie schowałam twarz w tors Andrzeja. Czułam jak na moich policzkach pojawiają się wypieki. Środkowy mocno objął mnie swoim ramieniem i pocałował we włosy.
-Nie przejmuj się nimi. - szepnął gładząc dłonią moje ramię.
-Postaram się. - zaśmiałam się cicho i spojrzałam w jego oczy.
-Nadal Cię kocham. - przejechał kciukiem po moim policzku.
-Nigdy nie potrafiłam o Tobie zapomnieć.
Nasze usta znów się spotkały, a tym razem, kiedy oderwaliśmy się od siebie usłyszeliśmy oklaski. Sama nie wiedziałam co one mają znaczyć, ale cieszyłam się z tego, że między mną a Andrzejem w miarę się ułożyło.
-Nie mogę z Tobą być. - szepnęłam odwracając wzrok w stronę okna.
-Dlaczego?
-Nie drąż tematu, proszę Cię.
Zamilkł. Nie potrafiłam spojrzeć na niego, a w moich oczach gromadziły się łzy. Czułam okropny ból w sercu, bo wiedziałam że ranię i jego i siebie, swoje serce, które w tamtym momencie rozpryskało się na kilkaset tysięcy kawałków. Ale wiedziałam, że ochronię go przed zawodem, jak również samą siebie przed złamanym sercem.
Nim się obejrzałam dojechaliśmy pod hotel. Wysiadłam jako ostatnia i jako ostatnia również wzięłam swoją walizkę. Jako ostatnia weszłam do hotelu i jako ostatnia odebrałam klucz od swojego pokoju. Windą wjechałam na trzecie piętro i po chwili znajdowałam się w pokoju. Od razu wzięłam prysznic, ubrałam się w pidżamę i ułożyłam się wygodnie w łóżku, a co za tym idzie, oddałam się w objęcia Morfeusza.
Następny dzień..
Przebudziłam się około godziny dziesiątej. Miałam niecałe pół godziny, aby się ogarnąć i zejść na śniadanie, które było zaplanowane na dziesiątą minut dwadzieścia. W ekspresowym tempie wbiegłam do łazienki, wygrzebując ówcześnie z walizki jakieś ubrania. Po porannej toalecie narzuciłam na siebie ciemnoniebieskie, jeansowe rurki, luźny T-shirt z nadrukiem sowy i dosłownie wybiegłam z owego pomieszczenia. Jednak po zorientowaniu się, że nie jestem do końca doprowadzona do ładu jeszcze szybciej tam wróciłam. Włosy spięłam w luźnego warkocza na bok i zrobiłam delikatny makijaż. Po wyjściu z łazienku wsunęłam do kieszeni swoich jeansów telefon i udałam się na stołówkę. Usiadłam przy wolnym i zarazem pustym stoliku, a co za tym idzie, na tak zwanym odludzi. Spokojnie zjadłam przyniesiony omlet i udałam się do wyjścia.
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym. - szepnęłam nie odrywając wzroku od ściany. Dobrze wiedziałam kim jest owy mężczyzna.
-Mamy. - chwycił moją dłoń i pociągnął mnie.
-Andrzej, daj spokój.
-Dlaczego, do cholery, całujesz mnie, a później mówisz, że nie możemy być razem?
-Bo nie możemy. - spojrzałam w jego niebieskie oczy i znów w nich zatonęłam.
-Ale dlaczego?
-Jeżeli jesteś moim przyjacielem to zrozumiesz to. - pogładziłam dłonią jego policzek i uciekłam.
***
Nie potrafiłem zrozumieć jej zachowania. Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze. Może coś źle zrobiłem? Z nerwami wszedłem na stołówkę i zabierając swój posiłek usiadłem przy stoliku niemalże rzucając talerz na jego blat. Byłem w totalnym zamyśleniu i nawet nie wsłuchiwałem się w słowa kolegów. Zjadłem i od razu wyszedłem, po czym skierowałem się do recepcji na miejsce zbiórki.
-Kurwa, moglibyście się ruszyć!
-Endrju, spokojnie, jeszcze mamy czas.
-W dupie to mam!
-Panowie, jedziemy. - w końcu z tej męczarni oczekiwań wyrwał mnie głos trenera.
Przejazd na Podpromie minął dość sprawnie, więc od razu ruszyłem do szatni i momentalnie przebrałem się. Wszedłem na salę i od razu sięgnąłem po piłkę. Po chwili na sali pojawili się pozostali. Najpierw denna rozgrzewka, rozciąganie, aż w końcu "mecz". Wreszcie mogłem się wyżyć. Masny dawał mi dużo piłek, więc jak to w nerwach atakowałem z całej siły. Może i nie zawsze trafiałem w boisko, ale kilka razy Waliński dostał ode mnie dość mocno. Pomogło. Wracając do hotelu nie myślałem już tyle o Natalii. Może tak. Myślałem, ale nie tak bardzo. Wiedziałem, że chce dla mnie jak najlepiej i że chce mojego szczęścia, ale ona nie wiedziała, że jest moim szczęściem. W pokoju od razu walnąłem się na łóżko.
-Ej, Wrona, co Ci? - z rozmyśleń o niczym wyrwał mnie głos Konara.
-Nic. - mruknąłem nawet nie spoglądając na niego.
-Jasne, właśnie widzę. - westchnął wykładając się na łóżku obok. - Waliński nieźle dostał od Ciebie kilka razy.
-Mógł się chować, albo uciekać, jak kto woli.
-Mów co jest, nie kłam.
-Po prostu ona mnie nie chce. - westchnąłem podnosząc się. Schowałem twarz w dłoniach, opierając je o kolana.
-No i co z tego? - zaśmiał się. - Nie ona to inna.
-Ale ją kocham.
__________________________________________
Z góry przepraszam za długość, ale brak czasu. Chciałam coś dodać, a w każdej chwili brat może wrócić. Mam nadzieję, że źli nie będziecie. ;)
Pozdrawiam, inaccessiblegirl!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział świetny, mimo że dość krótki. Zupełnie nie rozumiem jej zachowania. Aż mi Wronki szkoda ;D Ciekawa jestem, o co tak dokładnie chodzi...
OdpowiedzUsuńNiedługo wszystko się wyjaśni. ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie! ;)
Krótki, ale bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/
;)
UsuńI dalej zachodzę w głowę o co chodzi Natalii. Przecież go kocha, chce z nim być, ale .. nie może? No proszę cię.. Nie chce go krzywdzić? Co męża ma? XD szkoda ,że krótki, ale konkretny :D
OdpowiedzUsuńAle wymyśliłaś z tym mężem, haha. ;D
UsuńZ niecierpliwością czekam na następny! Ten bardzo mi się podoba :D Też jestem ciekawa dlaczego Natalia tak odrzuca Andrzeja :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :D
http://marzenia-sa-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/
/A.
;)
UsuńKurcze, nie potrafię jej rozgryźć, kompletnie. Raz go całuje a raz odsuwa od siebie i mówi, że nie mogą razem być, nie czaje. Szkoda mi Andrzeja, on się tak stara, no i tak mu na niej zależy, a ona robi mu takie rzeczy. Nie wiem o co chodzi i dlaczego mówi, że nie może z nim być, niech to jakoś racjonalnie wyjaśni, albo niech przyzna się sama przed sobą, że go kocha i będzie okej! :) Wiem, że tak nie będzie, bo byłoby za prosto, ale rozumiem smutek czy bardziej irytację Wrony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)