niedziela, 12 maja 2013

5. Mam do Ciebie taką prośbę.



Mimo iż nie chciałam odwzajemniać tego pocałunku, to było silniejsze ode mnie. Moja dłoń powędrowała na jego policzek, a druga zatrzymała się na jego klatce piersiowej. Ten pocałunek był cudownym uczuciem, ale z drugiej strony wiedziałam, że nie powinnam była do tego dopuścić. Ale przecież to była chwila, zupełnie spontaniczne zachowanie Andrzeja, bynajmniej tak starałam się to sobie tłumaczyć. Kiedy tylko oderwał się od moich warg na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, jednak ja nie wiedziałam co powinnam była zrobić. Z jednej strony cieszyłam się, że to tego doszło, a z drugiej w ogóle tego nie chciałam. Bynajmniej tak sobie wmawiałam, chciałam aby tak było. Jednak moja dusza i serce tam w środku się radowało z tej całej zaistniałej sytuacji. Uśmiech z twarzy Andrzeja nie znikał. Znów zbliżył swoją twarz ku mojej i starał się odnaleźć moje wargi, jednak dość szybko zrozumiałam do czego to wszystko zmierza i momentalnie stanęłam na równe nogi.
-Nie Andrzej, ja nie mogę. - odsunęłam się od niego.
-Nie to ja przepraszam. - westchnął i ujął w swoją dłoń moją. - Nie powinienem był. 
-Nie musisz przepraszać. 
-Już jestem Natalia. - ku mojemu szczęściu w drzwiach sali stanął trener Makowski. 
-Cześć. - rzuciłam w stronę Wrony i wyswobodziłam swoją dłoń z jego uścisku. - Więc o co chodzi? - spojrzałam na trenera kiedy tylko stanęłam obok niego. 
-Chciałbym, abyś pojechała z nami do Rzeszowa. 
-Ale jak to, po co? - spojrzałam na niego nieco zdezorientowana.
-Po prostu chciałbym, abyś tam była. - uśmiechnął się i zagarnął mnie swoją ręką. - Przy okazji zrobiłabyś kilka wywiadów na naszą stronę z siatkarzami z Rzeszowa. 
-No dobrze, niech będzie. - wysiliłam się na uśmiech. - Ale kiedy miałby być ten wyjazd?
-Jutro o szóstej rano. - odszedł ode mnie i skierował się w stronę szatni swoich zawodników. - Do zobaczenia jutro!
Nie zdążyłam cokolwiek powiedzieć, bo Makowski zniknął za drzwiami szatni, a po chwili wychodził z pomieszczenia razem ze swoimi zawodnikami. Głośno westchnęłam opuszczając ręce i uderzając nimi o swoje uda. Udałam się do wyjścia, wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki, a kiedy dojechałam pod swój blok zapłaciłam za przejazd i wysiadłam. Zanim weszłam do siebie zapukałam do drzwi sąsiadki.
-Witam Cię, dziecko. - od razu zaprosiła mnie gestem dłoni do środka. - W czym mogę Ci pomóc?
-Chciałam panią poprosić o to, aby czasem zajrzała pani do mojego mieszkania. - usiadłam na kanapie w jej salonie i z uwagą jej się przyglądałam.
-Ale czy Ty..
-Nie, nie, nie. - mimo iż nie jest to kulturalne to i tak weszłam jej w zdanie. - Po prostu mam wyjazd służbowy w pracy i nie chcę, aby moje roślinki zwiędły. - zaśmiałaś się, co również zrobiła sąsiadka. - Więc jak będzie?
-Nie martw się o swoje kwiatki. - pogładziła dłonią moje plecy. - A kiedy będziesz jechała?
-Jutro o szóstej rano mam wyjazd. - westchnęłam podnosząc się. - Więc aby pani nie budzić wrzucę klucze do skrzynki, a później wyciągnie je sobie pani.
-Dobrze dziecinko, niech tak będzie. - uśmiechnęła się odprowadzając mnie do drzwi. - Więc powodzenia tam w trakcie tego wyjazdu. 
-Dziękuję pani bardzo. - przytuliłam się do niej i wyszłam z jej mieszkania. 
Od razu weszłam do siebie i przygotowałam kolację, którą w ekspresowym tempie pochłonęłam. Po zmyciu brudnych naczyń weszłam pod prysznic, a kiedy spod niego wyszłam założyłam pidżamę i usiadłam przed telewizorem pstrykając z kanału na kanał, aż w końcu znalazłam program o jakże interesującej nazwie "Ukryta prawda".


***

Sam nie wiedziałem co mnie podkusiło, aby ją pocałować, ale to było silniejsze ode mnie. Może i zrobiłem źle, ale w końcu też wydusiłem z siebie to wszystko co do niej czułem. W końcu udało mi się powiedzieć jej, że od zawsze mi na niej zależało, a jej wyjazd bardzo mnie zranił. Kiedy wyszła miałem ochotę za nią pobiec, ale trener mi w tym przeszkodził podchodząc do niej. Zrezygnowałem, bo wiedziałem, że nic mi to nie da, skoro ona i tak będzie rozmawiać z Makowskim. W trakcie treningu nic mi nie wychodziło, a trener od razu to zauważył i kazał mi wyjść twierdząc, że i tak nic z tego dzisiejszego treningu mi nie pozostanie. To wszystko przez te głupie nerwy, które było spowodowane jej reakcją. Wchodząc do szatni trzasnąłem drzwiami i od razu weszłam pod prysznic. Kiedy wychodziłem owinięty ręcznikiem pozostali już byli w szatni. Szybko się ubrałem, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem znów trzaskając drzwiami. Kiedy dochodziłem do wyjścia zawołał mnie nasz jakże ukochany trener.
-Andrzej, poczekaj! 
-Co jest? - niechętnie się odwróciłem.
-Mam do Ciebie taką prośbę. - oparł dłonie na swoich biodrach i spojrzał na mnie, a kiedy skinąłem głową kontynuował. - Wiem, że znasz się z Natalią, więc mógłbyś po nią jutro z rana podjechać?
-Ale jak to do cholery?! - niemalże krzyknąłem.
-No bo jedzie z nami jutro do Rzeszowa. - podrapał się po karku. - I tak pomyślałem, że podwiózłbyś ją pod halę jutro. Wiesz, żeby się nie tłukła z samego rana taksówkami czy metrem.
-Mhm, spoko. - mruknąłem, pożegnałem się z nim i wyszedłem.
Super, jeszcze tego mi brakowało. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem. Zatrzymałem się przy pierwszej lepszej restauracji i wszedłem do środka. Zjadłem obiad i od razu zapłaciłem i wyszedłem. Odjechałem i zatrzymałem się dopiero na swoim osiedlu. Zamknąłem samochód i od razu wszedłem do domu. Rzuciłem się na kanapę i pogrążyłem się w oglądaniu telewizji.



11 kwietnia 2012 r.

Obudziłam się na kanapie w salonie, a telewizor wciąż grał. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina piąta. Niechętnie zwlekłam się z kanapy i weszłam do łazienki, zabierając wcześniej z szafy ubrania. Wzięłam szybki, zimny prysznic aby doprowadzić się do porządku. Ubrałam się, spięłam włosy w koński ogon i zrobiłam delikatny makijaż. Opuściłam łazienkę i wrzuciłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy wraz z ubraniami, po czym zamknęłam ją i rozejrzałam się dookoła w celu sprawdzenia, czy aby na pewno wszystko schowałam. Zjadłam na szybko kawałek szarlotki, który wczoraj późnym wieczorem pani Malwina mi przyniosła, zabrałam walizkę, wyszłam z mieszkania i zamknęłam dokładnie drzwi. Do skrzynki wrzuciłam pęk kluczy od mieszkania i wyszłam wpisując do telefonu numer postoju dla taksówek.
-Czy pani zamawiała taksówkę? - usłyszałam obok siebie, a ktoś zabrał moją walizkę.

-Nie, dzięki. Nie skorzystam. - mruknęłam kiedy już byłam pewna kim jest owy osobnik.

-To nie wyszło z mojej inicjatywy, Nat. - stanął przede mną i spojrzał w moje oczy. - To Makowski mnie o to poprosił.

-Ale ja potrafię sobie sama poradzić, do cholery. 

-Wiem o tym, ale teraz zrób mi przyjemność i pojedź ze mną. - wysunął w moją stronę dłoń.

-Tylko ten jeden raz. - delikatnie się uśmiechnęłam i chwyciłam jego dłoń. Otworzył drzwi swojego samochodu, a ja wsiadłam do środka. On w tym czasie schował moją walizkę do bagażnika, a po kilkunastu sekundach już siedział za kierownicą samochodu. W mgnieniu oka odjechaliśmy, a na miejscu zbiórki byliśmy piętnaście minut przed godziną szóstą. Nie zdziwiło mnie to, że nie było jeszcze nikogo, przecież zbiórka była na szóstą, a nie za piętnaście owej godziny. Wrona wyjął z bagażnika nasze toboły. Chwyciłam swoją walizkę i podsunęłam ją pod ścianę, po czym na nią usiadłam.

-Widzę, że nie wyspana. - kucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach. Szczerze mówiąc, wyglądało to dość komicznie.

-No wiesz, nie jestem przyzwyczajona do tak wczesnego wstawania. - mruknęłam, powstrzymując odruch ziewania. 

-W autobusie będziesz miała sporo czasu na drzemkę. - mrugnął okiem i uśmiechnął się szeroko.

-Spanie opierając się o szybę nie jest zbyt miłe. - jęknęłam przymykając powieki. - Tym bardziej tutaj, na naszych polskich drogach.

-Wiesz Nat, taki urok naszego kraju. 

-Dzięki za motywację., - uniosłam kciuk w górę i uśmiechnęłam się.

-Jeżeli będziesz chciała to odstąpię Ci swoje ramię, wtedy powinno być Ci wygodniej ułożyć się do snu. - podrapał się po karku, bo widocznie dopiero po wypowiedzeniu tych słów dotarło do niego to co powiedział.

-Dziękuję, skorzystam bardzo chętnie. - uśmiechnęłam się wstając z walizki i musnęłam wargami jego policzek. Ot tak, po prostu. Taki odruch. 

Kiedy wszyscy raczyli się pojawić, oczywiście nie obyło się też bez kilku spóźnialski z Konarskim i Jurkiewiczem na czele, zapakowaliśmy swoje cztery litery do autokaru i ruszyliśmy w daleką drogę na Podkarpacie. Tak jak zaproponował mi to Andrzej, usiadłam obok niego i przymykając oczy oparłam głowę o jego ramię. Mimo iż nie mogłam zasnąć trwałam w takiej pozycji dość długo, napawając się wonią jego perfum.
-I tak wiem, że nie śpisz. - szepnął, a ja dopiero wtedy zareagowałam i otworzyłam oczy.  

-Skąd wiedziałeś?

-Wiesz, już trochę Cię znam i nadal pamiętam jak oddychasz kiedy śpisz. - pogładził dłonią moje ramię, a ja uniosłam głowę ku górze. Napotkałam jego hipnotyzujące tęczówki, od których nie potrafiłam oderwać swojego wzroku. Mimowolnie zbliżyłam swoje usta do jego i musnęłam je. 

-Uuuuu! - dało się usłyszeć wewnątrz autokaru.





___________________________________________

Miałam inne pomysły co do tego opowiadania, ale doszłam do wniosku, że nie będę pisała nie wiadomo jak długiego, lecz po prostu kilka rozdziałów, może dziesięć i na tym zakończę. ;). Mam nadzieję, że nie będziecie źli za to! ;)


Tymczasem, chciałam WAs zaprosić na coś nowego, pisanego wspólnie z koleżanką. ;). Mam nadzieję, że TO również Wam się spodoba. ;)



Pozdrawiam, inaccessiblegirl! 




3 komentarze:

  1. '-Uuuuu! - dało się usłyszeć wewnątrz autokaru.'
    Uuuu - dało się również usłyszeć wewnątrz mojego pokoju :D
    Słodziaśniee :3
    Tylko 10 ? ;cc Ranisz ;c :D
    + wpadaj do mnie http://volleyball-passionforlife.blogspot.com
    Pozdrawiam ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, końcówka bardzo mi się podobała; p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń